Wyzwanie 10: Miej mniej i bądź szczęśliwszy!

Cześć, w ostatnim wyzwaniu zachęcałam Cię do zastanowienia się nad swoim podejściem do przedmiotów.

Przedmioty pomagają nam robić więcej, przemieszczać się szybciej, osiągać cele, które bez nich pozostawałyby poza naszymi możliwościami.

Posiadanie przedmiotów to coś dobrego, bo nasz dobytek zapewnia nam nie tylko poczucie bezpieczeństwa, ale także ochronę przed różnymi niekorzystnymi czynnikami, co pomaga nam przetrwać. Nie mam tu wprawdzie na myśli pięćdziesięciocalowego telewizora OLED, ale zastanówcie się, jak by to było nie mieć domu albo ciepłego płaszcza na zimę…

Posiadanie przedmiotów to coś dobrego, bo dzięki temu możemy wyrażać naszą osobowość, przekonania i informować innych ludzi o naszym statusie w grupie. Lwy mają nastroszone grzywy, rajskie ptaki – kolorowe piórka, a my, w efekcie długotrwałej ewolucji naszej kultury, gotowość do łączenia się w pary sygnalizujemy za pomocą dóbr materialnych. Dlatego niektórzy noszą niebieskie koszule Miami Dolphins, inni – czerwone koszulki Liverpool FC, a jeszcze inni – jedwabne marynarki w kolorze złota. To dlatego jedni ludzi jeżdżą toyotą prius, a inni – fordem mustangiem. Jedni śmigają na kolarzówkach, inni – na harleyach. Wiemy już także, dlaczego jedni noszą bransoletki z paciorków ręcznie tkane przez kobiety z amazońskiego plemienia Yawanawa, a inni – grube złote łańcuchy.

Przedmioty łączą nas z innymi ludźmi i naszą przeszłością. To dlatego Wasi przyjaciele przywożą sobie drewniane figurki z wycieczki do Afryki i dlatego tak trudno pozbyć wam się wazonu od teściowej, nawet jeśli wyciągacie go z szafki tylko wtedy, kiedy zapraszacie ją na obiad.

Przedmioty odzwierciedlają także nasze zapotrzebowanie na nowe bodźce. Niemowlak cieszy się ze swojej pierwszej grzechotki, dziecko – z nowego roweru, a wy – z nowego smartfona, grilla ogrodowego czy obrazu, który powiesicie na ścianie w salonie.

Mamy też drugą stronę medalu.

Materializm zapewnił milionom z nas podstawy dobrobytu, ale wydaje się, że nie potrafi poprawić naszego ogólnego samopoczucia. A właściwie coraz bardziej je pogarsza. Zamiast czuć się lepiej, miliony ludzi odczuwają smutek, lęk lub, co gorsza, pogrążają się w depresji.

Easterlin chciał się dowiedzieć, czy większy stan posiadania czyni ludzi bardziej szczęśliwymi. Porównał więc dane zbierane od zakończenia drugiej wojny światowej dotyczące wzrostu ekonomicznego i poczucia szczęścia z dziewiętnastu krajów, zarówno rozwiniętych, jak Stany Zjednoczone czy Wielka Brytania, jak i rozwijających się, jak Indie czy Brazylia. Rezultaty były zdumiewające. Kiedy ludzie zaspokoili swoje podstawowe potrzeby, ich poczucie szczęścia nie miało już dużego związku z dochodem narodowym kraju, w którym żyli. Okazało się również, że chociaż Amerykanie zarabiali po wojnie więcej, nie stali się przez to szczęśliwsi. Od 1960 roku ich poczucie szczęścia się obniżyło.

Węgiersko-amerykański ekonomista Tibor Scitovsky również zajął się wyjaśnianiem kwestii, dlaczego rosnący dobrobyt nie prowadzi do większego poczucia szczęścia. W swojej książce z 1976 roku The Joyless Economy (Ponura ekonomia) napisał, że przyczyną tego stanu rzeczy może być „ciemna strona” materializmu – wszystkie niezamierzone konsekwencje postępu materialnego, takie jak szkody wyrządzone środowisku, naszemu zdrowiu i przyszłym pokoleniom za sprawą „nierozważnego wymachiwania różnymi rodzajami broni, tępienia szkodników, marnotrawienia zasobów, faszerowania się tabletkami, stosowania chemicznych dodatków do żywności i używania, a właściwie nadużywania urządzeń mechanicznych dla naszego komfortu i bezpieczeństwa”.

Trzeba powiedzieć, że dobra materialne mogą nam służyć jako oznaki statusu lub środki ekspresji – buty czy koszula, które nosicie, wiele o Was mówią. Jednak w naszej konsumpcyjnej kulturze przywiązujemy do nich zbyt dużą wagę, a one przynoszą nam zawód.

We współczesnej materialistycznej kulturze wielu wierzy, że przedmioty rozwiążą ich problemy emocjonalne.

Jednak, jak napisał psycholog Olivier James, jest to „fałszywa obietnica”. Terapia zakupowa nie działa i może nawet pogorszyć wasze położenie – na przykład wpędzając was w długi.

Dziś dobra materialne stały się substytutami głębokich ludzkich pragnień i ważnych pytań. Kultura konsumpcyjna stała się pewnego rodzaju religią. Zamiast zastanawiać się nad istotnymi kwestiami, takimi jak: „Dlaczego tu jestem?”, „Czy istnieje życie po śmierci?” czy „Jak powinienem żyć?”, łatwiej jest roztrząsać zagadnienia w rodzaju: „Koszula niebieska czy czerwona?”, „Czy to będzie pasować do bluzeczki, którą kupiłam w zeszłym tygodniu?” albo „Co ona sobie pomyśli, jeśli to kupię?”. Zamiast starać się zrozumieć, kim naprawdę jesteśmy, sięgamy po przedmioty. System, w którym żyjemy, wyprał nam mózgi do tego stopnia, że kiedy okazuje się, iż kupione rzeczy nie zaspokajają naszych pragnień, zamiast zrezygnować z kolejnych gadżetów, nadal uderzamy głową w ścianę, kupując ich jeszcze więcej.

Szybko nudzimy się posiadanymi dobrami i w poszukiwaniu nowości zaczynamy interesować się kolejnymi rzeczami – powtarzamy od nowa ten sam proces. Materializm nie tylko wzbudza w nas lęk o status, ale jest przyczyną niespotykanego wcześniej wzrostu zachorowań na depresję. Okazuje się, że częstotliwość występowania zaburzeń emocjonalnych rośnie wraz ze wzrostem nierówności w dochodach.

Jak rozwiązać problem rzeczozmęczenia?

Istnieje oczywiście proste rozwiązanie podstawowego problemu związanego z rzeczozmęczeniem: kupować i posiadać mniej. Ach, życie byłoby takie proste, gdybyśmy zawsze podejmowali rozsądne decyzje. Moglibyśmy się wtedy zastosować do zestawu zaleceń podobnych do tych, jakie możemy zobaczyć i usłyszeć w telewizji zakupowej:

„Stresuje Cię nadmiar rzeczy w twoim domu? To proste – pozbądź się ich!”

„Nie chcesz już odczuwać lęku o status? Nic łatwiejszego – nie zwracaj uwagi na majątek sąsiadów lub przeprowadź się tam, gdzie sąsiedzi będą biedniejsi od Ciebie. Potem trzymaj kciuki, żeby żaden z nich się nie wzbogacił!”

„Masz dosyć długów i depresji, która dopada Cię po zbyt dużych zakupach? Nie ma problemu – potnij swoje karty kredytowe i przestań chodzić na zakupy!”

„Nie chcesz szkodzić środowisku? Powiedz »nie!« wielu ułatwieniom. Nie kupuj nowych ubrań, dopóki stare nie zaczną się przecierać. Kupuj żywność, która nie wywołuje poczucia winy – produkowaną nieprzemysłowo przez lokalnych wytwórców, wolną od pestycydów i sprzedawaną bez opakowań. Stosuj się do tych czterech prostych zaleceń, a rozwiążesz problem rzeczozmęczenia!”

Kupuj tyle, ile Ci potrzeba, i wtedy, gdy Ci potrzeba

Powodzenia!

Dorota